Zgasły wszystkie światła…
Mało kto spodziewał się, że wyjazdowy mecz w Kielcach rozpocznie się z 50-minutowym opóźnieniem z powodu awarii światła. I że spędzimy na stadionie prawie godzinę dłużej :-). Do Kielc podróżowaliśmy transportem kołowym. Aby uniknąć piątkowych korków przy wyjeździe z Poznania, wyruszyliśmy z zapasem czasowym. Pierwsi dotarli chwilę po 17, reszta dobiła na kwadrans przed planowanym rozpoczęciem spotkania. Od razu po sprawdzeniu i wejściu na sektor informacja od spikera, że mecz rozpocznie się z opóźnieniem. Cierpliwie odczekaliśmy i wszystko wróciło do normy. W pierwszej połowie kilkukrotnie zaznaczyliśmy swoją obecność, ale wokalnie doping nie powalał. Natomiast po przerwie wyglądało już znacznie lepiej. Chwilę po wznowieniu gry zdobyliśmy gola na 1:0 co, jeszcze bardziej poderwało do śpiewu najwierniejszych fanatyków. W 75 minucie prezentujemy małe malowane flagi na kijach i dopingujemy, ile tylko mocy w gardłach. W ostatnie akcji meczu ktoś wykrakał i straciliśmy bramkę na 1:1. W momencie, w którym Korona strzeliła gola cały stadion odleciał z radości. Po ostatnim gwizdku Warciarze usłyszeli od nas głośne „Czy wygrywasz, czy nie…” Później jeszcze chwilę trzymano nas na sektorze i potem już tylko powrót na Poznań. Tego dnia stadion w Kielcach przyciągnął na trybuny ponad 9 tysięcy kibiców. Młyn Korony z początkiem meczu zaprezentował oprawę z dużą ilością pirotechniki oraz prowadził dobry doping przez cały mecz.
Zapraszamy do galerii

Korona Kielce - Warta Poznań
|
Zieloni w Ostrowcu Świętokrzyskim
Jeszcze przed losowaniem Pucharu Polski w naszych głowach każdy wizualizował sobie, gdzie byłoby fajnie pojechać. W końcu Polskę zwiedzamy i Wartę kochamy! W tym roku przyszło nam na "dzień dobry" podróżować do Ostrowca Świętokrzyskiego- miasta położonego na Ziemi Sandomierskiej w historycznej Małopolsce nad rzeką Kamienną. Administracyjnie w województwie świętokrzyskim. Tak chciał los, więc nie szukaliśmy wymówek, że już tam byliśmy w 2017 roku czy że cienko z urlopem, bo mecze mamy w piątki, czy poniedziałki. Osoby, które zdecydowały się wybrać na mecz z KSZO, wyruszyły w samo południe. Podróż mimo prawie półtysięcznej odległości przebiegła szybko. Stadion w Ostrowcu z pewnością miał swoje lata świetności. Klub występował w najwyższej klasie rozgrywkowej, co nawet przy wejściu przez naszą skromną delegację wyjazdową zaznaczył ochroniarz. Sam obiekt ma to coś w sobie, tak zwany old schoolowy klimat starych stadionów. Nie dziwota, że mecze pucharowe zawsze fascynują wyjazdowiczów ze względu na możliwość podróżowania w stare- nowe miejsca. Spotkanie rozpoczęło się o 19:29 i zgromadziło na trybunach 1350 osób. Młyn gospodarzy ulokowany był na drugim końcu trybuny, gdzie znajduje się sektor dla kibiców gości. Kibice KSZO starali się przez cały mecz prowadzić regularny doping oraz zaprezentowali oprawę w postaci dużych i małych flag na kijach. Początek meczu nie był dla nas korzystny, szybko stracony gol dał przez chwilę do myślenia, że przygoda z pucharami może się niestety szybko zakończyć. Dziesięć minut po straconym golu warciarze wyrównali i mecz zaczął się od nowa. Po 30stej minucie meczu zdobyliśmy drugiego gola na 2:1 i z przebiegu gry widać było, że piłkarze mieli mecz pod kontrolą. W drugiej połowie zaznaczyliśmy swoją obecność głośnym "Jesteśmy zawsze tam.. " Pochwalić trzeba, że drużyna po szybko straconym golu ostatecznie mecz wygrała i wywalczyła awans do kolejnej fazy Pucharu Polski. Po ostatnim gwizdku wspólnie pogratulowaliśmy sobie zwycięstwa pod sektorem, przybiliśmy piątki i po cichu zaczęliśmy typować miasta, gdzie pojedziemy na następny mecz pucharowy za Wartą ;-)
Zapraszamy do galerii
i
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Warta Poznań (P)
|

Niemal 180 - tyle dni minęło od naszej ostatniej wizyty na stadionie w Lubinie. Tym razem wyprawa na Dolnyśląsk wypadła nam w niedzielę a sam mecz zaplanowano na 12:30. Wyruszamy ze zbiórki punktualnie i ze sporym zapasem czasowym docieramy pod stadion Zagłębia. Był to nasz najbliższy wyjazd, bo niespełna tylko 190km.mieliśmy do pokonania, aby wspierać naszą Wartę. Od samego początku ile sił w gardłach wspieraliśmy Warciarzy dopingiem. Momentami w naszym sektorze kilkukrotnie było naprawdę głośno. Mogłoby się wydawać, że jeszcze bardziej zmotywowani Warciarze wygrają. W drugiej połowie prezentujemy mały akcent ultras - flagi na kijach. W ostatnim kwadransie meczu wdrożyliśmy nowy utwór, który wyszedł nam zdecydowanie najdonośniej tego dnia! Po ostatnim gwizdku niestety nie było nam dane wspólnie z piłkarzami cieszyć się ze zwycięstwa. Warciarze podeszli pod sektor podziękować za wsparcie. Z naszej strony usłyszeli głośne "Czy wygrywasz, czy nie..." Na opuszczenie sektora musieliśmy poczekać jeszcze 20 minut. Później ruszyliśmy w drogę powrotną do Poznania, gdzie zameldowaliśmy się dość wcześnie, bo trochę po szesnastej.
Warciarze na szlaku!
Zapraszamy do galerii
Zagłębie Lubin - Warta Poznań
|
Trzecim wyjazdem był ŁKS ŁÓDŹ. Mecz wyznaczono na piątek na godzinę 18. Stadion ŁKS-u po całkowitym ukończeniu budowy został otwarty wraz z sektorem dla kibiców gości już jakiś czas temu. Dopiero teraz mieliśmy możliwość oficjalnie z perspektywy klatki dopingować swoją drużynę. W sektorze wywieszamy flagę "WARCIARZE". Doping zaczęliśmy głośnym ryknięciem "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Warta gra..." Po kilku minutach Warta zdobywa gola, co wywołało ogromną radość w sektorze! Repertuar był zróżnicowany, a podczas oprawy śpiewamy głośno "Na zawsze wierni..." Po przerwie zaczynamy jeszcze z większą mocą wspierać Wartę i najlepiej wychodziły nowe przyśpiewki "Naprzód Warto, naprzód KS..." oraz "To jest Poznański klub..." co przyniosło drugiego gola i Warciarze prowadzili już 2:0. W 70 minucie rozwijamy transparent z hasłem Casual Ultras oraz logiem, a każdy wyjazdowicz trzyma w rękach transparent na kijach. Końcówka meczu to już naprawdę fanatyczny doping i głośny śpiew "MY Jesteśmy Wartą Poznań, czy jest dobrze, czy jest źle..." Po meczu świętowanie z zawodnikami to była naprawdę czysta przyjemność! Na koniec kilka słów o kibicach ŁKS-u, których tego dnia na stadionie pojawiło się blisko 10 tysięcy. Najliczniejsza ze wszystkich trybun wyglądała ta za bramką, na której zasiadał młyn. Przez większość meczu prowadzili przyzwoity doping, a w drugiej połowie zaprezentowali oprawę.
Zapraszamy do galerii 
ŁKS Łódź - Warta Poznań
|
|