PostHeaderIcon Bytovia Bytów-Warta Poznań 15.03.14 sobota

Mecz w Bytowie nie przyciągnął zbyt wielu chętnych. Skomplikowany dojazd i co za tym idzie stosunkowo wysoki koszt wyjazdu spowodował, że rano na dworcu melduje się 3 Warciarzy. „Uzbrojeni” w odpowiednie napoje ruszamy pociągiem w kierunku pierwszego przystanku - Szczecinka. Gdy jesteśmy na miejscu zapada decyzja o odwiedzeniu stadionu, na którym tego dnia swój mecz rozgrywa Wielim Szczecinek. Obiekt oglądamy od zewnątrz i przez kraty, ponieważ nie ma możliwości dostania się na trybunę. Tak wcześnie przed meczem nie widać na mieście żadnych miejscowych kibiców(możliwe, że również przez pogodę). Po „dozbrojeniu” się w sklepie ruszamy na kolejny pociąg – tym razem do Miastka.Nie działa w nim ogrzewanie, ale polskie koleje nas chyba niczym już nie zaskoczą. W Miastu, podobnie jak w Szczecinku, mamy sporo czasu i tak jak wcześniej odwiedzamy miejscowy obiekt piłkarski. Trzeba przyznać, że zmysł konstruktorski mają tam dość specyficzny, bo jeden rząd krzesełek jest skierowany na… zaorane pole. Z Miastka PKSem udajemy się do celu naszej podróży. Tu chyba postanowili wynagrodzić nam marznięcie w ostatnim pociągu i autobus jest rozgrzany do niewyobrażalnej temperatury. W sektorze gości meldujemy się w 10 minucie meczu. Ochroniarki nie robią zbędnych problemów na wejściu. Chwilę po wyjściu naszych grajków na prowadzenie zaznaczamy, że „Jesteśmy zawsze tam…” . Mało ciekawe, nudne widowisko przy nieprzyjemnym, silnym wietrze kończy się klęską naszych gwiazd 1-3. Po meczu tradycyjnie uciekają do szatni bez choćby spojrzenia w naszą stronę (Pozdro dla Artura Marciniaka, który poklaskał nam zaraz po naszym pojawieniu się na sektorze. Wierzymy, że gdyby nie czerwona kartka, to chociaż Ty byś podszedł do płotu zamienić z nami słowo). Po meczu jeździ za nami auto z tajniakami, ale szybko gubimy tępaków. Zmęczeni wracamy PKSem bezpośrednio do Poznania i tak kończy się nasz pierwszy wiosenny wyjazd. Obecni na pewno nie żałują tej ciekawej wycieczki. Pozdro dla (W)ariatów